Takie gry jak Q.U.B.E mają bardzo trudną poprzeczkę do przeskoczenia. Od czasu Portala od Valve tak naprawdę nie było równych mu gier logicznych. Sam gatunek też nie jest bardzo popularny, bo można policzyć je na palcach jednej ręki.
Pierwsza odsłona omawianej gry była jednak całkiem niezła. Przede wszystkim była oryginalna, bo cały schemat opierał się na manipulowaniu otoczeniem. Wcielaliśmy się w niej bezimiennego bohatera, który musi po prostu uciec z tajemniczego, sterylnego ośrodka(?). Przy "dwójce" widać, że włożono w grę nie tyle więcej pracy, ile budżetu. Jak wyszło?
Świat
Głównym bohaterem gry jest Amelia "Milly" Cross, archeolog, który budzi się (z częściową amnezją) pośród dziwnej, monstrualnej konstrukcji przypominającej mityczne ruiny z najnowszej części Assassin's Creed. Na szczęście nie jesteśmy sami w tej sytuacji — przez radio usłyszymy przyjaciółkę pani Cross, Emmę Sutcliffe, która pomoże nam uciec i odkryć, gdzie i dlaczego tu jesteśmy.
Muszę przyznać, że fabuła nie jest najlepsza. Prawda, jest tajemnicza, czasami zaskakująca, ale zupełnie niewciągająca. Dziewczęta są napisane płytko, nie pomagają nudne dialogi, które zagrane są zbyt dokładnie, zbyt "brytyjsko", przez co psuje całkiem dobry klimat tajemniczości, samotności i zaszczucia. Sporą rolę zawdzięczają mu mistyczne istoty, które prawdopodobnie zbudowali tę konstrukcję. Usłyszymy ich w niepokojących nagraniach dźwiękowych co jakiś czas znajdowanymi po drodze. I chyba to tyle z plusów. Nieautentyczność Milly, jak i samego świata, schematyczność opowieści i nielogiczny finał sprawiają, że fabuła to najgorszy element gry. Rozumiem, że to nie jest najważniejszy aspekt łamigłówek, ale, na przykładzie Portala, dało się i tu zrobić świetną historię. Brakuje tłumaczenia w naszym języku, przez co opowieść bardzo trudno zrozumieć w 100%.
Rozgrywka
"Dwójka" korzysta z tego samego schematu, co poprzedniczka. Dzięki specjalnej rękawicy możemy manipulować kolorami, które sygnalizują różniące się od siebie kostki. Tych mamy trzy rodzaje — podstawowy niebieski służy do wystrzeliwania się, czerwony to prosty prostokąt, a zielony służy do tworzenia własnych kwadratów. Dzięki tym sztuczkom rozwiązujemy zagadki, przechodzimy przez kolejne pokoje i popychamy fabułę dalej.
Według mnie, ulepszenie rękawicy pojawia się za szybko, przez co już od 2/5 gry mamy pełny komplet barw. Jednak i tak zaskakuje ilość mechanizmów i zabawek. Co chwilę dostajemy nowy element układanki — wiatr, zamknięte drzwi otwierane siłą, guziki, magnez, ogień i sporo więcej. Jednak pod koniec gry twórcy chyba już nie dali rady wymyślać nowych łamigłówek, przez co mielimy wariację tej samej. Ale ogółem jest bardzo dobrze, zagadki są ciekawe, pomysłowe, oryginalne i satysfakcjonujące. Przy tym poziom trudności jest świetnie wyważony, choć trafiały się pokoje łatwiejsze, strasznie trudne i banalne. Zaciąłem się na poważnie przy 4 łamigłówkach.
Twórcy mocno wzorowali się na grze od Valve. Przede wszystkim są windy, służące do zmian etapów. Są rozdziały, kulka zamiast kostki, niby-żel na szybkość, nawet wygląd map. No cóż, jak kraść, to od najlepszych.
Grafika
Q.U.B.E 2 korzysta z silnika Unreal Engine 4. I to czuć — szata graficzna naprawdę jest świetna. Najlepiej wygląda cieniowanie, kostki się błyszczą, odbijają światło i otoczenie. Cała konstrukcja poziomów też diametralnie się zmieniła w stosunku od oryginału. Tutaj levele są mniej... klockowe. Dlatego nie wygląda to już jak Minecraft 2.0. Kostki wystają ze ścian, mają różną wielkość i kształt. Animacje też są przyjemnie zrobione, m.in. samych rąk, ognia itp. Warto wspomnieć, że gra wspiera tzw. Nvidia Ansel, czyli edytor screenów/kamery/efektów postprodukcyjnych.
Dźwięk
Muzyka bardzo dobrze "wchodzi na scenę", budując klimat. Jest tajemnicza, niepokojąca, ale też stosunkowo cicha, nawet ambientowa. Niestety jest jej niewiele, ale jeśli Wam się spodoba, można kupić soundtrack. Tak jak mówiłem, twórcy nie popisali się dubbingiem, który jest bezuczuciowy (jest to oczywiście mój subiektywny pogląd, bo widziałem i dobre opinie w tym aspekcie).
Jakość
Na pierwszy i na drugi rzut oka, tytuł jest dobrze zrobiony technologicznie. Pochwalę optymalizację — nawet na starych komputerach Q.U.B.E 2 bez problemu będzie działał. Gra jednak ma trochę bugów, niezbyt wielkich, ale z dziennikarskiego obowiązku wymienię je.
Raz utknąłem między ruchomymi platformami na tyle, że musiałem zrestartować poziom. Innym razem kolor "odczepił" się od powierzchni i lewitował. Przeszkadzało mi też sporo niewidzialnych ścian, np. przy krawędzi schodów czy w pustych miejscach mapy. Zagadki czasem robiłem przez szczęście, nie logikę (bo np. kostka poleciała ciut dalej, niż przed chwilą i nie trafiła w przycisk). Udało mi się nawet oszukać łamigłówkę, przeskakując z cienkiego gzymsu do niedostępnych dla mnie drzwi. Ogółem jednak — jest dobrze.
Ocena
Q.U.B.E 2 różni się od poprzedniczki głównie fabułą i grafiką. Tak więc, jeśli lubicie gry logiczne, polecam najpierw zapoznać się z "jedynką". Jest stosunkowo tania. A "dwójka"? Hmm, jeśli spodobał Ci się oryginał, bierz, będziesz się dobrze bawił. Fani Portala czy The Talos Principle też znajdą tu coś dla siebie, ale nie za pełną cenę. Kampania trwa od 5 do 6,5 godzin, a gra kosztuje 90 zł. Według "mojego budżetu" zupełnie się nie opłaca. Pesymistycznie spoglądam na przyszłość gry. Toxic Games nie wypuściło ani jednej łatki od końca marca. Poza tym nie ma co tu robić, nie udostępniono edytora poziomów, ani warsztatu Steam, przez którego Portal 2 jest długowieczny. Podsumowując: sama gra jest dobra, jeśli lubicie wytężać szare komórki, na wyprzedaży możecie kupić. W innym wypadku możecie śmiało pomachać chusteczką i powiedzieć au revoir!
Pierwsza odsłona omawianej gry była jednak całkiem niezła. Przede wszystkim była oryginalna, bo cały schemat opierał się na manipulowaniu otoczeniem. Wcielaliśmy się w niej bezimiennego bohatera, który musi po prostu uciec z tajemniczego, sterylnego ośrodka(?). Przy "dwójce" widać, że włożono w grę nie tyle więcej pracy, ile budżetu. Jak wyszło?
Świat
Głównym bohaterem gry jest Amelia "Milly" Cross, archeolog, który budzi się (z częściową amnezją) pośród dziwnej, monstrualnej konstrukcji przypominającej mityczne ruiny z najnowszej części Assassin's Creed. Na szczęście nie jesteśmy sami w tej sytuacji — przez radio usłyszymy przyjaciółkę pani Cross, Emmę Sutcliffe, która pomoże nam uciec i odkryć, gdzie i dlaczego tu jesteśmy.
Muszę przyznać, że fabuła nie jest najlepsza. Prawda, jest tajemnicza, czasami zaskakująca, ale zupełnie niewciągająca. Dziewczęta są napisane płytko, nie pomagają nudne dialogi, które zagrane są zbyt dokładnie, zbyt "brytyjsko", przez co psuje całkiem dobry klimat tajemniczości, samotności i zaszczucia. Sporą rolę zawdzięczają mu mistyczne istoty, które prawdopodobnie zbudowali tę konstrukcję. Usłyszymy ich w niepokojących nagraniach dźwiękowych co jakiś czas znajdowanymi po drodze. I chyba to tyle z plusów. Nieautentyczność Milly, jak i samego świata, schematyczność opowieści i nielogiczny finał sprawiają, że fabuła to najgorszy element gry. Rozumiem, że to nie jest najważniejszy aspekt łamigłówek, ale, na przykładzie Portala, dało się i tu zrobić świetną historię. Brakuje tłumaczenia w naszym języku, przez co opowieść bardzo trudno zrozumieć w 100%.
Rozgrywka
"Dwójka" korzysta z tego samego schematu, co poprzedniczka. Dzięki specjalnej rękawicy możemy manipulować kolorami, które sygnalizują różniące się od siebie kostki. Tych mamy trzy rodzaje — podstawowy niebieski służy do wystrzeliwania się, czerwony to prosty prostokąt, a zielony służy do tworzenia własnych kwadratów. Dzięki tym sztuczkom rozwiązujemy zagadki, przechodzimy przez kolejne pokoje i popychamy fabułę dalej.
Według mnie, ulepszenie rękawicy pojawia się za szybko, przez co już od 2/5 gry mamy pełny komplet barw. Jednak i tak zaskakuje ilość mechanizmów i zabawek. Co chwilę dostajemy nowy element układanki — wiatr, zamknięte drzwi otwierane siłą, guziki, magnez, ogień i sporo więcej. Jednak pod koniec gry twórcy chyba już nie dali rady wymyślać nowych łamigłówek, przez co mielimy wariację tej samej. Ale ogółem jest bardzo dobrze, zagadki są ciekawe, pomysłowe, oryginalne i satysfakcjonujące. Przy tym poziom trudności jest świetnie wyważony, choć trafiały się pokoje łatwiejsze, strasznie trudne i banalne. Zaciąłem się na poważnie przy 4 łamigłówkach.
Twórcy mocno wzorowali się na grze od Valve. Przede wszystkim są windy, służące do zmian etapów. Są rozdziały, kulka zamiast kostki, niby-żel na szybkość, nawet wygląd map. No cóż, jak kraść, to od najlepszych.
Grafika
Q.U.B.E 2 korzysta z silnika Unreal Engine 4. I to czuć — szata graficzna naprawdę jest świetna. Najlepiej wygląda cieniowanie, kostki się błyszczą, odbijają światło i otoczenie. Cała konstrukcja poziomów też diametralnie się zmieniła w stosunku od oryginału. Tutaj levele są mniej... klockowe. Dlatego nie wygląda to już jak Minecraft 2.0. Kostki wystają ze ścian, mają różną wielkość i kształt. Animacje też są przyjemnie zrobione, m.in. samych rąk, ognia itp. Warto wspomnieć, że gra wspiera tzw. Nvidia Ansel, czyli edytor screenów/kamery/efektów postprodukcyjnych.
Dźwięk
Muzyka bardzo dobrze "wchodzi na scenę", budując klimat. Jest tajemnicza, niepokojąca, ale też stosunkowo cicha, nawet ambientowa. Niestety jest jej niewiele, ale jeśli Wam się spodoba, można kupić soundtrack. Tak jak mówiłem, twórcy nie popisali się dubbingiem, który jest bezuczuciowy (jest to oczywiście mój subiektywny pogląd, bo widziałem i dobre opinie w tym aspekcie).
Jakość
Na pierwszy i na drugi rzut oka, tytuł jest dobrze zrobiony technologicznie. Pochwalę optymalizację — nawet na starych komputerach Q.U.B.E 2 bez problemu będzie działał. Gra jednak ma trochę bugów, niezbyt wielkich, ale z dziennikarskiego obowiązku wymienię je.
Raz utknąłem między ruchomymi platformami na tyle, że musiałem zrestartować poziom. Innym razem kolor "odczepił" się od powierzchni i lewitował. Przeszkadzało mi też sporo niewidzialnych ścian, np. przy krawędzi schodów czy w pustych miejscach mapy. Zagadki czasem robiłem przez szczęście, nie logikę (bo np. kostka poleciała ciut dalej, niż przed chwilą i nie trafiła w przycisk). Udało mi się nawet oszukać łamigłówkę, przeskakując z cienkiego gzymsu do niedostępnych dla mnie drzwi. Ogółem jednak — jest dobrze.
Ocena
Q.U.B.E 2 różni się od poprzedniczki głównie fabułą i grafiką. Tak więc, jeśli lubicie gry logiczne, polecam najpierw zapoznać się z "jedynką". Jest stosunkowo tania. A "dwójka"? Hmm, jeśli spodobał Ci się oryginał, bierz, będziesz się dobrze bawił. Fani Portala czy The Talos Principle też znajdą tu coś dla siebie, ale nie za pełną cenę. Kampania trwa od 5 do 6,5 godzin, a gra kosztuje 90 zł. Według "mojego budżetu" zupełnie się nie opłaca. Pesymistycznie spoglądam na przyszłość gry. Toxic Games nie wypuściło ani jednej łatki od końca marca. Poza tym nie ma co tu robić, nie udostępniono edytora poziomów, ani warsztatu Steam, przez którego Portal 2 jest długowieczny. Podsumowując: sama gra jest dobra, jeśli lubicie wytężać szare komórki, na wyprzedaży możecie kupić. W innym wypadku możecie śmiało pomachać chusteczką i powiedzieć au revoir!